Witam w trzecim już podsumowaniu tygodnia.
Wypadałoby o nim coś napisać, ale w osłupienie wprowadza mnie sam fakt istnienia projektu po tak długim okresie w historycznym czasie. Cóż - wydaje mi się, że w dzisiejszym rozstawieniu dominują niesamowicie pozytywne utwory, wręcz zmuszające do wybijania rytmu stopą i kiwania się wraz z nim nawet sporą chwilę po zakończeniu kawałka. Na drugim biegunie zaś czają się piosenki o miłości i dążeniu do celu.
Zatem zapraszam do przesłuchiwania perełek, które nierzadko mają jeszcze mniej odtworzeń niż ten jakże profesjonalny blog.
Wydawałoby się, że rozpoczęcie
bloga od takiej wyświechtanej oczywistości to totalna bzdura... jednak pomimo
tego, że większość ludzi zgodzi się z prawidłowością przedstawionej tezy, to
neguje całkowicie istnienie dobrej muzyki w naszym (na ogół, dopóki dym z ognisk shitstormu nie gryzie w oczy zasłaniając wizję) pięknym, kucowym
fandomie. Jako, że zbrodnią jest trzymanie
takiej ilości dobrej muzyki tylko dla siebie, mamy zamiar na tym blogu zwiększyć
świadomość ludzi co do istnienia dobrze wykonanej, świetnej dla ucha muzyki
związanej z okołokucową twórczością.
I to jest właśnie celem istnienia tego bloga.
Wraz z Sliverem mamy zamiar publikować tutaj przeglądy muzyczne z tygodnia (wbrew pozorom fandoom jest w stanie napłodzić dużo dobrej muzyki w tak krótkim czasie), ukazywać co ciekawsze kąski z albumów czy kanałów twórców.
Sound on!
~Yarvin
Sound on!
~Yarvin